Na temat żywienia królików zostało napisane bardzo wiele artykułów. W internecie można znaleźć zarówno piramidy żywieniowe uwzględniające podstawowe grupy produktów, które możemy podawać naszym królikom, jak i bardziej szczegółowe rozpiski, zawierające procentowy udział poszczególnych składników odżywczych oraz listy roślin bezpiecznych dla królików.
Nie chcąc się powtarzać, stworzyłam krótki zbiór informacji, szczególnie dla opiekunów naszych króliczych pacjentów, u których dieta wymaga zmian lub dla opiekunów, którzy dopiero zaczynają przygodę z królikiem w domu.
Niestety, z przykrością należy stwierdzić, że króliki są jedną z grup zwierząt domowych, których dieta wciąż w świadomości ludzi bazuje na wielu błędnych założeniach. Przeciętna osoba, niemająca doświadczenia z królikiem, najczęściej na pierwszym miejscu wymieni marchewkę (nawet w książeczkach dla dzieci królik zwykle występuje z taką właśnie marchewką w pyszczku), może jakaś kolorowa kolba, (którą owszem, królik zje ze smakiem, ale to tak samo jak my chętnie sięgamy po smaczne, ale niekoniecznie zdrowe fastfoody), może ktoś wymieni suchy chlebek(bo przecież królik musi na czymś ścierać zęby), a może orzechy? itd. itp. Nic bardziej mylnego. Tutaj również z przykrością trzeba stwierdzić, że niekiedy osoby pracujące w sklepach zoologicznych udzielają złych porad przyszłym opiekunom. Dlatego lekarze specjalizujący się w królikach mają potem tak dużo do prostowania, bo bez prawidłowej diety królik nie będzie zdrowy – owszem, może będzie sobie żył, może nawet szczęśliwy, ale niestety te błędy będą pokutowały, czasem dopiero po kilku latach złego karmienia.
Kolejnym powodem, dla którego króliki domowe są tak źle żywione jest fakt, iż dieta królików hodowanych na mięso, futro albo rozrodowo ma zupełnie inne założenie, a to właśnie hodowle przemysłowe były pierwsze i w pewien sposób narzuciły trendy w żywieniu. Królik hodowlany ma szybko rosnąć, przybierać na masie lub szybko się rozmnażać, ale niekoniecznie być zdrowym towarzyszem domowym na wiele, wiele lat. Stąd dość powszechne przekonanie, że króliki można żywić ziarnem (to ta część rośliny, która zawiera najwięcej kalorii i białka, a także fosforu, który podany w złej proporcji jest bezpośrednią przyczyną problemów stomatologicznych) i całą gamą kolorowych karm bazujących właśnie na tym produkcie.
Żeby dobrze zabrać się za ułożenie diety naszych uszaków, należy zastanowić się, co jedzą króliki w naturze. Czy rzeczywiście na łąkach, polach, pastwiskach i lasach jest tak dużo bananów, wapienek, chleba, kolb, ziaren słoneczników, kolorowych karm i innych tego typu dietetycznych koszmarków? Niekoniecznie, raczej są tam rośliny i to w różnym stadium rozwoju. Jedne świeże, soczyste i zielone, inne już suche, razem z łodygami, gałązkami, kwiatami, korzeniami, liśćmi i to wszystko królik może jeść.
Są jednak rośliny, które mogą im zaszkodzić i tu pojawia się problem. W naturze, to królicza mama nauczy swoje dzieci, które rośliny można jeść, a których nie, natomiast u nas w domu to my musimy pełnić tę rolę i zwracać uwagę na to, jakie rośliny podajemy. Jest to o tyle problem, że zauważyłam, iż wielu opiekunów rezygnuje z podawania świeżych ziół obawiając się właśnie, że podadzą coś szkodliwego. A tak naprawdę wystarczy drobna edukacja w tym temacie i okazuje się, że naokoło nas rośnie cała masa zdrowych, pysznych ziół, które nie dość, że będą dla królika lepszym źródłem pokarmowym niż wyłącznie kupione, suszone zioła, ale też nie będziemy musieli wydawać na nie pieniędzy, bo rosną praktycznie wszędzie i są za darmo. Zawsze zachęcam króliczych opiekunów do odpowiedniego korzystania z tego źródła pokarmu w sezonie wiosenno-letnim – trzeba tylko znaleźć odpowiednie miejsce na taki zbiór, wiedzieć, co zrywać, a czego unikać i odpowiednio przygotować taki pokarm (czyli opłukać w wodzie i osuszyć, np. ręcznikiem papierowym – mokra zielenina szczególnie podana w nadmiarze nie jest zalecana z uwagi na ryzyko powstania wzdęć).
Zanim przejdę do ostatniego punktu, czyli właściwej piramidy żywieniowej, kilka słów na temat, dlaczego właściwie ta dieta jest aż tak ważna i dlaczego napisałam, że lekarze muszą tę dietę prostować. Przede wszystkim dieta ma u królików ogromny wpływ na zęby. Rosną one królikom przez całe życie (z prędkością około 3mm na tydzień), muszą na czymś się ścierać, a do tego wymagają odpowiedniej podaży wapnia w diecie dla prawidłowego rozwoju. Poza tym, królik ma tych zębów naprawdę dużo, bo łącznie aż 28, o czym często opiekunowie nawet nie wiedzą, gdyż ich po prostu nie widać. Dlatego, jeżeli proces ścierania jest u królika nieprawidłowy może dojść do przerostu zębów, a ponieważ jest to genialna konstrukcja, to jeden problem ciągnie za sobą kolejny i niestety, często pacjenci trafiają do nas już z mocno rozwiniętym problemem stomatologicznym.
Leczenie tego typu chorób jest najczęściej trudne, obarczone cierpieniem ze strony pacjenta, a także dużymi kosztami dla opiekuna. Dlatego, o ile można tego uniknąć poprzez prawidłową dietę, to jest to korzystne dla wszystkich stron (dla lekarzy również, bo proszę mi uwierzyć, królik z problemem stomatologicznym to prawie zawsze „trudny” pacjent wymagający nakładu wiedzy, sprzętu, dobrej współpracy lekarza z opiekunem, dużych kosztów, a efekt uzyskuje się często dopiero po długim czasie leczenia, które niekiedy może być konieczne do końca życia królika).
Kolejną sprawą jest przewód pokarmowy królika, który lubię podczas wizyt porównywać do wielkiej rozpędzonej lokomotywy. Jak działa, to jest to wspaniale pracująca „maszyna”, z wieloma elementami dobrze zsynchronizowanymi. Jeżeli jednak się zatrzyma, to trudno jest ją znowu wprawić w ruch – królik trawi cały czas, dlatego też nie robimy królikom głodówek, a wszelkie problemy z apetytem muszą być natychmiast skonsultowane z lekarzem. I tu często pojawia się kolejne zaskoczenie dla opiekunów – królik musi zjadać własne odchody, wydala dwa rodzaje kału, a to, co widzimy w postaci pięknie uformowanych, kulistych bobków to efekt końcowy tego genialnego procesu. Dzieje się tak dlatego, że królik potrafi przerabiać treść pokarmową dwukrotnie. Pierwszy raz wydalając częściowo przerobiony pokarm w postaci miękkiego kału zwanego cekotrofami, który od razu wyjada sobie z odbytu, drugi raz pozyskując z tej treści resztę potrzebnych składników odżywczych zostawiając jedynie suchutkie bobeczki. W jelitach znajduje się również ogromna ilość bakterii, bez których królik nie byłby w stanie trawić. Właśnie to wszystko powoduje, że króliki potrafią z siana, (które pozornie wydają się jedynie suchym, mało wartościowym pokarmem) pozyskać maksimum składników, przede wszystkim włókno, które jest im niezbędne do prawidłowej pracy jelit, a do tego przeżuwając twardszy pokarm wspaniale ścierają sobie wyżej wspomniane zęby.
Przejdźmy zatem do piramidy żywieniowej. Stworzyłam uproszczoną wersję, którą możecie sobie Państwo wydrukować. Zachęcam do wizyty, w celu omówienia jej bardziej szczegółowych aspektów, ponieważ dieta może ulegać zmianom w zależności od wieku i kondycji królika. Zachęcam również do edukacji we własnym zakresie korzystając z materiałów dostępnych w Internecie, szczególnie z zaufanych źródeł, pamiętając jednak, że nie wszystko, co przeczytamy w sieci musi być koniecznie prawdą.
Lek. Wet. Aleksandra Sławska, specjalistka chorób zwierząt nieudomowionych
Zasady żywienia zdrowego, dorosłego królika
Siano oraz suche zioła powinny stanowić bazę tej piramidy. Siano (najbardziej zalecane tymotkowe) powinno być zawsze dostępne dla królika, nie jako podłoże, ale podane w paśniku. Sprytni opiekunowie wykorzystują fakt, iż w naturze przeżuwanie to proces, który zajmuje królikom dużą część doby i ustawiają paśnik blisko kuwety, do której w trakcie przeżuwania siana automatycznie wydalane są bobki. Czasami dostępne są sianka z dodatkiem suszonych warzyw i owoców, weźmy to pod uwagę komponując dalsze elementy diety.
Suszone zioła dobrej jakości, możemy obecnie kupić bez problemu w sklepach zoologicznych lub przez Internet, starając się podawać różnorodne rośliny (np. w jednym tygodniu podajemy mieszankę 3 różnych ziół, a w kolejnym zmieniamy na 3 inne) i różnorodne ich części (liście, kwiaty, korzenie).
Zielenina. Razem z sianem i suszonymi ziołami muszą stanowić 80% diety. Tę pozycję można rozdzielić wg sezonu. W zimie, mamy ograniczony dostęp do świeżych, zielonych roślin. W tym okresie możemy podawać koperek, natkę pietruszki, seler naciowy, cykorię, sałatę rzymską, liście kukurydzy, liście kalafiora, jarmuż, rukolę, liście rzodkiewki (uważamy jednak, bo niestety takie produkty poza sezonem mogę pochodzić z niewiadomego źródła i mogą zawierać sporo chemii). Możemy również uprawiać zioła, które sami wykorzystamy w swojej kuchni – bazylia, kolendra, mięta czy melisa. W lecie sprawa jest prostsza, jak już wspomniałam, rośliny, którymi możemy karmić króliki rosną praktycznie wszędzie – trawa, babka szerokolistna czy lancetowata, mniszek lekarski, stokrotka, krwawnik, podagrycznik, liście malin, brzozy czy truskawek. Lista jest długa, można szaleć, a przede wszystkim nie musimy ograniczać się wyłącznie do liści – możemy podawać kwiaty, łodygi i korzenie. Im różnorodniej tym lepiej.
Warzywa nie powinny stanowić więcej niż 10-15% diety. Nie są one konieczne, natomiast szczególnie w zimie stanowią wygodny dodatek. Tak jak w przypadku ziół, tu również możemy wyszukać listę warzyw polecanych i szkodliwych. Przede wszystkim należy pamiętać o myciu warzyw przed podaniem, a także o tym, że nie podajemy zbyt małych kawałków (królik też może się zakrztusić). Przykładowe warzywa, które możemy podać to korzeń selera, korzeń pietruszki, brukselka, dynia. Buraki i marchew traktujemy bardziej jak owoce, ze względu na dużą zawartość węglowodanów – nie podajemy ich codziennie, a w przypadku otyłości najlepiej w ogóle je wyeliminować z diety królika.
Owoce. Jeżeli chodzi o wybór owoców to w zasadzie nie ma ograniczeń (no może niekoniecznie cytrusy i bardzo słodkie owoce jak winogrona). Możemy zaproponować naszemu królikowi jabłko, jagody, banana, arbuza czy gruszkę w niewielkiej ilości i maksymalnie 3xtygodniu. Traktujemy je jak królicze cukierki.
Karma również nie jest obligatoryjna w diecie. Możemy z powodzeniem karmić naszego zwierzaka bez dodatku kupionej karmy, jednak najczęściej decydujemy się na jej podanie bojąc się, że damy królikowi za mało. Jest to wygodny sposób karmienia, jednak warto ją również traktować jako dodatek – podajemy 1 łyżkę stołową na 1 kg masy królika dziennie. Karma koniecznie musi być bezzbożowa, typu granulat. Nie podajemy kolorowych mieszanek typu musli – najczęściej mają one zły skład, a do tego królik będzie wybierał tylko to, co mu smakuje, reszta trafi do śmieci, więc nie wiemy, co tak naprawdę zjadł królik.
Pamiętajmy również o wodzie, która musi być stale dostępna.
A czego nie podajemy?
– karmy zbożowe, karmy typu musli, pokarm dla gryzoni (pamiętajmy – królik to nie gryzoń!)
– orzechy, nasiona, ziarna (są zbyt tłuste i wcale nie sprzyjają ścieraniu zębów), można dodać niewielkie ilości siemienia lnianego w okresie linienia, natomiast ostropest plamisty podajemy w przypadku chorób wątroby
– chleb, wapienka, kolby, ciasteczka, dropsy
– sałata masłowa i lodowa, ziemniaki, awokado, szczypiorek, por, cebula, czosnek
– rośliny doniczkowe, tulipany, konwalie, żonkile i inne
– czekolada